Wczorajcza podroz troszke nas wymeczyla, trwala coprawda tylko jakies 14 godzin, ale strasznie dlugo czekalismy na malenkim lotnisku, na ktorym zjedzenie obiadu to marzenie, nie wspominajac o kawiarence internetowej. Wyjechalismy z aleppo o 1215 busem do tureckiego Hatay, sprawnie przekroczylismy granice, w busie rozmawialismy z austriackim listonoszem, ktory tez podrozowal po Syrii, z dworca autobusowego wzielismy taxi na lotnisko, oddalone od miasta 25 km (35 TL). Na lotnisku bylismy o 17 i czekalismy do 2220 na wylot. Bylismy tam jedynymi turystyami, obsluga czestowala nas mandarynkami i milo sie usmiechala pocieszajac ze cheack in zacznie sie juz o 21. Samolot tureckich tanich linii Pegasus byl wypelniony na full, odstepy miedzy siedzeniami bardzo male, wiec niestety w samolocie nie dalo sie zdrzemnac.
Dolecielismy o polnocy na lotnisko oddalone o 45 km od miasta, naszczecie po kazdym przylocie kursuja tu regulanie autobusy liniowe Havas doworzace do centrum (13 TL). W centrum zmeczeni i glodni wpadlismy na czynnego maka (bylismy tam ok 0130, a tam zycie w pelni, otwarte sklepy, knajpy, mnostwo ludzi juz nam sie spodobal Stambul), Wzielismy taxi do hotelu, ktory znalezlismy w necie jeszcze w aleppo, pan z recejcji powiedzial ze niestety mozemy zostac tylko na jedna noc bo jest full (bylismy padnieci wiec zdecydowalismy sie zostac), hotel Sultan Inn bardz bardzo przyjemny czysciutkie pokoje z lodowka, tv, lazieneczka z goraca woda (a nie letnia jak w Syrii), rano sniadanko w formie bufetu, a co najfajniejsze na dachu taras z super widokiem na Blekitny Meczet. Ok 3 poszlismy spac, troszke zmartwieni ze musimy sie wyprowadzic z tak fajnego miasta juz o 11 rano.